Gesù sotto il peso della Croce Jezus pod ciężarem krzyża PARTE PRIMA CZĘŚĆ PIERWSZA (L’azione si figura vicino alla porta di Gerusalemme che conduce al Calvario) (Akcja rozgrywa się u wrót Jeruzalem wiodących na Kalwarię) Maria Invan per queste contrade a me funeste sconsolata m’aggiro, invan d’intorno cerca il languido sguardo chi a divider con me venga, pietoso, l’aspro martir che ho in seno, e nel martir mi sia compagno almeno. Maryja Próżno mi po tych ulicach żałobnych błąkać się zasmuconej, próżno dookoła szuka wzrok znużony człowieka, co by zechciał, litościwy, podzielić ze mną gorycz, którą w sercu noszę, i który byłby cierpienia mego towarzyszem. Volgo i lumi e, ohimè, presenti mi si fanno in tanto affanno solo immagini dolenti, solo oggetti di dolor. Odwracam oczy me i, o niedolo, stają przed nimi w tak wielkiej udręce tylko obrazy bolesne, tylko cierpienia powody. Ma il pie’ sin sulla soglia che da Sionne al Golgota conduce impensato trascorse. Almen qui meco… ma vien Giovanni e Maddalena è seco. Ah, narrate del figlio, che fu, che ne sarà, di questo giorno nei momenti che tutti, oh Dio, crudeli esser debbon a me, nulla si celi. Lecz oto stopy me aż ku progowi, który z Syjonu na Golgotę wiedzie bezwiednie zaszły. Chociaż one ze mną… Lecz oto Jan nadchodzi a wraz z nim idzie Maria Magdalena. Ach, opowiedzcie o synu, co stało się z min, co się z nim stanie, o dniu tym, o chwilach, które, och Boże, okrutne dla mnie być mają, niczego przede mną nie tajcie. Giovanni Dalla cena ove io trassi sovra il petto di Lui sonni beati, eccolo, orante al Padre, nell’orto degli olivi. È pronta l’alma, ma ricusan le labbra ber del Calice amaro. In sul terreno, fra le agonie, già s’abbandona e langue e misto col sudor sen corre il sangue. La turba, che ha per duce il discepol perverso, Jan Od dnia wieczerzy, gdy na piersi Jego dostąpiłem snów błogosławionych, oto go widzę, modli się do Ojca w gaju oliwnym. Dusza jest gotowa, ale usta nie chcą wychylić gorzkiego Kielicha. Na ziemię, pośród tych boleści, już upada i słabnie, i z potem zmieszana krew z niego płynie. Tłum, pod przewodnictwem nikczemnego ucznia, ad Anna lo conduce, fra vergognosi lacci, al pontefice iniquo, al preside roman. Costui non trova in lui delitto e il manda al re della Giudea. Riede, all’ingiusto pretorio in man vien dato d’empia masnada che l’oltraggia, l’insulta, lo strazia, lo schernisce e a Lui prepara novella pena, dolorosa, amara. do Annasza go wiedzie, wśród haniebnych pętów, do kapłana niegodziwego, do rzymskiego namiestnika. Lecz ten nie znajduje w nim winy i posyła go do króla Judei. Znów wraca, wydają go w ręce niesprawiedliwego pretora i bezbożnej zgrai, co go znieważa, lży go, dręczy, szydzi i szykuje Mu nową torturę, bolesną i gorzką. Gravi flagelli impugnano gli empi ministri, e cade, qual suol cader la grandine sulle mature biade, sovra di Lui l’orribile piena de’ colpi allor. Coverto è di vil porpora, di spine il capo è cinto; palustre canna ed umile sostien le mani avvinto; e rege lo salutano, ma rege di dolor. Okrutne bicze ujmują bezbożne sługi, i pada, jak zwykł padać na zboże dojrzałe, wówczas na Niego straszliwy grad razów. Okryty nędzną purpurą, kolcami opasana głowa i zwykłą trzcinę bagienną ręce kurczowo dzierżą. I jako króla go witają, lecz króla cierpienia. Maddalena Ah, sì, lo vidi io stessa mostrare in tale stato al popol stolto, ingrato dal preside confuso. Intesi la voce di colui che in tal guisa parlò: l’uomo è costui. A questi accenti, a questo miserabil oggetto ch’anche alle tigri in petto potria destar pietà, non si commosse la perfida gente, ma come al foco si aggiunga esca novella forsennata ripete con alte grida allora: si tolga, sì, si tolga dai nostri sguardi, e crocifisso mora. Il giudice codardo le mani ecco si asperge quasi dell’innocente sangue che sparge, e mentre fiero rimorso lo divora e affanna, a morte (ahi, pena) Maria Magdalena O tak, ja sama widziałam jak takim na widok go wystawiał głupiej, niewdzięcznej gawiedzi, której namiestnik w głowach zamieszał. Pojęłam wówczas słowa tego, który tak mówił: oto jest człowiek. Na słowa takie, na taki widok nieszczęsny, który nawet w tygrysa sercu litość by wzbudził, nie wzruszył się tłum przewrotny, jak gdy do ognia nowej oliwy się doleje, powtarza oszalały od nowa krzycząc wtedy: zabrać go, tak, zabrać sprzed oczu naszych, i niech na krzyżu skona. Tchórzliwy sędzia umywa sobie ręce jakby od krwi niewinnej, którą rozlewa, i podczas gdy srogim wyrzutem sumienie go dręczy, na śmierć (ach, żałość bierze) il mio Signor condanna. Pana mego skazuje. Pien di rabbia, acceso d’ira, stolto popolo feroce, al suo scempio ingordo aspira. Lo vuol morto in sulla croce, e maligna invidia rea lo sospinge a tanto error. Che perisca un innocente debil giudice consente, è suo dritto, è uman riguardo, interesse è vil timor. Złością przepełniona, gniewem rozpalona, głupia, okrutna gawiedź żądzą męczeństwa jego pała. Chce go na krzyżu martwego zobaczyć, zawiść zła i wroga pcha ją w grzech taki. Zezwala sędzia słaby by zginął niewinny. To jego prawo, to przez wzgląd na ludzi, strach nędzny korzyści mu podpowiada. Maria A terminar vicino l’esecrando misfatto sei barbara Giudea. L’ambìto segno a toccar sei già presso d’inudita empietà. No, non avrai chi ti contrasti, (e sia qual esser può la più spietata gente) il vanto d’inumana e sconoscente. Mentre il mio figlio uccidi sai di qual sangue intridi la scellerata man? Del tuo possente rege e Signor, dell’amoroso Padre del tuo benefattor. Forse è delitto in Lui l’averti sciolta dall’egizia catena, il varco aperto a te del rosso mar, chiuso al seguace esercito nemico e ne’ suoi gorghi a tuo favor confusi, ed indistinti aver cavalli e cavalier sospinti! Ei stesso in nube ascoso pel cammin faticoso a te fu guida; Ei ti diè cibo ed acqua; in fertil terra amena a te stabil soggiorno alfin concede. Ed or cruda, in mercede di tanti illustri, eletti doni, e rari, morte, e morte di croce, a Lui prepari. Maryja Już niedługo dokonasz ohydnego występku barbarzyńska Judeo. Celu żądanego, wielce bezbożnego już jesteś blisko. Nie, nikt ci nie przeszkodzi, (choćby to był lud najokrutniejszy) chełpić się nieludzkim i niewdzięcznym czynem. Gdy mego syna zabijasz czy wiesz, w jakiej krwi broczy zbrodnicza ręka? Twego potężnego króla i Pana, miłującego Ojca twojego dobroczyńcy. Może zbrodnią Jego było uwolnienie ciebie z egipskich kajdanów, to, że bród ci otwarł przez Morze Czerwone, i zamknął przed ścigającym wrogim wojskiem i w jego otchłani dla dobra twego je pomieszał, i konie wraz z jeźdźcami odepchnął! On sam to pod postacią chmury w męczącej podróży był ci przewodnikiem. On dał ci pokarm i wodę. W rozkosznej urodzajnej ziemi na twe spokojne mieszkanie wreszcie zezwolił. A teraz okrutną, w nagrodę za tyle znakomitych, rzadkich i bezcennych darów, śmierć, i to śmierć na krzyżu, Ah, tutti nel suo volto legger potevi… ohimè, ohimè, qual suono ascolto. mu szykujesz. Ach, w obliczu jego wszystkie je mogłeś wyczytać... Biada, biada! Jakiś odgłos słyszę. Odo il suono di tromba funesta, il sussurro di voci indistinte che un tumulto d’affanni in me desta, ch’ogni vena gelando mi va. Il mio core nel petto già sento che dall’aspro fatale momento coi risalti l’annunzio mi dà. Słyszę głos trąby żałobnej, niezrozumiałe szepty, od których strapień powódź mnie zalewa taka, że wszystkie żyły mi się mrożą. Już czuję jak serce w piersi mojej tej nieuchronnej i okrutnej chwili biciem swym mocnym zapowiedź mi daje. PARTE SECONDA CZĘŚĆ DRUGA Marcia Marsz (Passa Gesù, che viene condotto al Calvario, pel luogo dov’è Maria) (Obok miejsca, w którym znajduje się Maryja, przechodzi Jezus prowadzony na Kalwarię) Maddalena Maria sostienti... ah, vieni, vieni Giovanni... Maria Magdalena Nie upadaj, Maryjo... ach, pójdź, pójdź Janie... Maria Ah, più pietosi il figlio soccorrete, che cade sotto il pesante e duro incarco della croce. Maryja Ach, litościwi, synowi pomóżcie, który upada pod ciężkim brzemieniem krzyża. Giovanni A forza osserva Maria che la rea turba del crudo peso aggrava Simone di Cirene; odi i lamenti delle donne seguaci, il pianto ascolta; vedi che allor rivolta Gesù lo sguardo e languida la voce: sopra di me lasciate, dice, di lagrimar. L’amaro pianto di cui portate i tristi lumi aspersi, su noi, sui vostri figli oggi si versi. Jan Z trudem patrzy Maryja jak wrogi tłum ciężar okrutny nakłada na barki Szymona Cyrenejczyka. Usłysz lamenty niewiast za nimi idących, posłuchaj płaczów. Zobacz, jak ku nim obraca Jezus wzrok swój i mówi głosem mdlejącym: nade mną zaniechajcie lamentów, powiada. Łzy gorzkie, którymi zroszone są smutne wasze oczy, na was, na dzieci wasze dzisiaj wylejcie. Lontani i dì infelici non son che chiamerete, le sterili felici, che invidia porterete a chi di madre il nome Nie są dalekie dni nieszczęśliwe, gdy zawołacie, że bezpłodne są szczęśliwe, gdy zawiść żywić będziecie do tych, które matki imienia non ebbe e non avrà. Direte allor dogliosa, a seppellir noi pronti cadete o colli, o monti. Se a un verde germe fai stragio sì fier, che mai dell’arido sarà. nie nosiły i nosić nie będą. Nazwiecie wówczas bolesną. Pogrzebać was gotowe runą i wzgórza, i góry. Jeśli źdźbłu zielonemu szykujesz tak srogą zgubę, jaka nigdy jałowej ziemi nie zagrozi. Maddalena Che miro! al pondo infame sottopone Gesù di nuovo il dorso. L’erte balze del monte affannoso, anelante, sale a fatica e lascia orme sanguigne ovunque imprime i passi; vermigli i tronchi e insanguinati i sassi; o crudeltà! Lui non regge e manca; del cammino all’asprezza, al peso della croce, con urti e con percosse affrettano gl’iniqui. Attorto al fianco con funi vien tratto spietatamente, e qual giumento è fatto. Maria Magdalena A cóż to! Pod ciężar sromotny podkłada Jezus grzbiet znowu. Po stromym stoku góry udręczony, zdyszany, z trudem wspina się i pozostawia krwawe ślady tam wszędzie gdzie kroki swoje stawia. Pnie szkarłatne i krwawiące kamienie. Ach, okrucieństwo! Sił mu brakuje i ustaje w marszu tak okrutnym, pod ciężarem krzyża. Z razami i ciosami spieszą niegodziwcy. Opleciony z boku linami, ciągnięty jest bez litości, jak juczne zwierzę. Dov’è l’amabile splendor del viso? funeste tenebre sol vi ravviso; lutto, mestizia, sangue e dolor. Dell’uom l’immagine non vi discerno; del più vil popolo fatto è lo scherno; d’un verme misero, quasi è peggior. Ach gdzie ukochany blask oblicza jego? Śmiertelne ciemności widzę w nim tylko; żałobę, smutek, krew i udręczenie. Obrazu człowieka w nim nie rozpoznaję. Najpodlejszej tłuszczy stał się pośmiewiskiem, od nędznego robaka gorszym niemal. Maria Dio di pietà, soccorri me dolente ed afflitta. Il cor combatte impetuoso flutto di angosce e di martir. Dell’ira tua che sovra il figlio mio tutta si versa spettatore il mio sguardo non ha virtù che basti. Il colpo atroce l’anima mi penetra le viscere mi strazia. Ah, si consuma Maryja Boże miłościwy, wspomóż mnie w cierpieniu i zgryzocie. Serce zmaga się z gwałtowną falą trwogi i cierpienia. Z powodu gniewu twego, co na mego syna cały się przelał, widzu, wzrokowi memu zabrakło już siły. Cios straszliwy przeszywa mi duszę, trzewia mi rozdziera. Ach, przemija tra il dolore e l’affanno la mia vita a momenti, e brevi gl’anni miei fanno i lamenti. Indebolita e scema rimiro ogni mia possa, e prive di vigor le membra e l’ossa. Gran Dio, tu nel mio petto valore infondi, e nel vibrar lo strale dammi fortezza, alla gran pena eguale. Pośród bólu i zmartwień żywot mój. Do chwil paru, do lat kilku tylko skracają go lamenty. Omdlała i wycieńczona zbieram wszystkie siły moje, i pozbawione życia członki i kości. Boże wielki, ty w piersi mej męstwo zasiewasz, więc gdy ciskasz gromy daj mi też siłę, co by równą żałości była. Sul doloroso monte io le vestigia stesse dal caro figlio impresse men vado a ricalcar. D’immensa doglia a fronte vedrò la più costante io madre la più amante, il figlio agonizzar. Na bolesnej górze po śladach tych samych, które syn ukochany odcisnął, stąpam ponownie. W obliczu niezmiernej boleści ujrzę, ja, najwytrwalsza matka najbardziej miłująca, konającego syna. Maria, Maddalena, Giovanni Facile e pian sentiero di fior cosparso a precipizio invia. Al sommo bene, è vero, non si va che per alpestre via. Chi vuol dunque ed apprezza vita immortal, salvezza, l’esempio prenda. Salga sua croce ed il Calvario ascenda. Maryja, Maria Magdalena, Jan Prosta i szeroka droga usiana kwiatami ku przepaści prowadzi. Ku najwyższemu dobru, zaprawdę, nie idzie się inaczej jak górską ścieżką. Kto zatem ceni sobie i pragnie życia wiecznego, zbawienia, niechaj przykład bierze. Niech krzyż swój podniesie i niech na Kalwarię wejdzie. Nicolò Recco Nicolò Recco tłum. Magdalena Bartkowiak-Lerch